Za co lubię pracę copywritera? Część pierwsza – Kasia
Nie będę ukrywać, że copywriting nie był moim pierwszym pomysłem na karierę zawodową. Zanim zaczęłam pisać, pracowałam w portugalskiej organizacji pozarządowej i ośrodku leczenia uzależnień. Przez ponad dwa lata ogrzewałam się również ciepłem wygodnej, acz niezbyt ambitnej posadki w międzynarodowej korporacji (gdzie poznałam Magdę, czyli drugą połówkę Copy That). Copywriting nie był moim pierwszym zajęciem, a jednak jest jedyną pracą, w której nie myślę obsesyjnie o tym, by szukać nowej posady. Wręcz przeciwnie! Odkąd powstało Copy That, w końcu czuję, że jestem we właściwym miejscu. Dlaczego? Jakie zalety ma moja praca? Co najbardziej cenię w zawodzie copywritera? Sprawdź!
Słowem wstępu
Pisanie od zawsze było moją domeną, przychodziło mi łatwo i sprawiało mi przyjemność. Otoczenie wyczuwało to z łatwością i już w przedszkolu inkasowałam różnego rodzaju przywileje za wymyślanie zgrabnych rymów do laurek przygotowywanych przez kolegów i koleżanki. W późniejszych latach pisałam wypracowania (swoje i cudze), listy miłosne (swoje i cudze), wiersze, artykuły do gazetek szkolnych, a czasem nawet pisma urzędowe. Udało mi się wygrać kilka konkursów i poobjadać się słodyczami, które to najczęściej stanowiły przedmiot wymiany barterowej z osobami potrzebującymi dobrego słowa. I wiecie co? Przez wszystkie te lata nie wpadłam na to, żeby z pisania uczynić sposób na życie. Kiedy za sprawą różnych kolei losu i kilku wyjątkowych zbiegów okoliczności rzuciłam korporację i wraz z Magdą zaczęłam budować Copy That, poczułam się z jednej strony niesamowicie szczęśliwa, a z drugiej zażenowana, że najtrudniej było mi dostrzec to, co od zawsze miałam na czubku własnego nosa.
Lubię to
Kiedyś myślałam, że pracę można co najwyżej tolerować. Tymczasem okazuje się, że ja naprawdę (z ręką na sercu!) lubię to, co robię. Może nie każdy aspekt pracy copywritera lubię tak samo (na przykład samo pisanie lubię nieporównywalnie bardziej niż zajmowanie się wszelkimi aspektami administracyjnymi), ale w ogólnym rozrachunku jestem bardzo, bardzo usatysfakcjonowana z pozycji, w jakiej aktualnie się znajduje. Może nie jest tak, jak na popularnych hasłach motywacyjnych („Rób to, co lubisz, a już nigdy nie będziesz musiał pracować”), ale jest naprawdę blisko. J
Jestem coraz lepsza
Ta teza może uchodzić za nieco kontrowersyjną, jednak mocno wierzę w to, że zawsze można pisać ciekawiej, trafniej, bardziej oryginalnie. Co więcej, uważam, że każdy dzień spędzony na pisaniu sprawia, że wykonuję pracę copywritera lepiej (nie zrozumcie mnie źle, to absolutnie nie jest tak, że wstydzę się, kiedy patrzę na zlecenia, które zrealizowałam kilka lat temu; widzę jednak rzeczy, które dzisiaj zrobiłabym inaczej).
W moim zawodzie nie ma dwóch takich zleceń – każde jest inne i każde wymaga ode mnie czegoś innego. Kiedy pracowałam w korporacji, wszyscy nieustannie mówili o rozwoju (zwłaszcza w kontekście podwyżek, np. „pieniądze nie są najważniejsze, liczy się rozwój”), chociaż nikt dokładnie nie wiedział, na czym ma on polegać. Teraz już wiem i bardzo lubię stawać się coraz lepszą wersją siebie. J
Pieniądz się zgadza
Mało romantycznie, ale prawdziwie. Nie sądzę, że można czerpać szczerą przyjemność z pracy, która nie spełnia naszych finansowych oczekiwań. Praca copywritera pozwala mi na to, by żyć na satysfakcjonującym mnie poziomie, a także stwarza mnóstwo możliwości do tego, by poziom ten nieustannie podnosić. J